PROLOG
*9 czerwiec 2020 rok*
Na dworze robiło się ciemno. Lekki wiaterek otulił twarze osób kierujących się w stronę stadionu olimpijskiego, by tam móc podziwiać jeden z największych występów znanego, koreańskiego zespołu, Infinite. Niezliczona ilość fanów wykupiła bilety, by uczcić dziesięciolecie siedmioosobowej, kochającej się drużyny. To miała być gigantyczna impreza, na którą zaproszono nie tylko fanów, ale i zaprzyjaźnione zespoły. Niektóre zaproponowały nawet by wystąpić. Oczywiście nie można było odmówić. Członkowie grupy byli poruszeni taką chęcią zobaczenia ich dziesięciolecia. Najbardziej zdziwiło ich to ile biletów zostało sprzedanych za granicą. Cieszyli się, że ta noc będzie niezapomniana.
W budynku, za sceną, było gwarno, wszyscy wszędzie biegali, nie mając czasu porozmawiać ze sobą. Nawet Weronika, która unikała swojego męża, jeszcze go nie zobaczyła, bo był tak bardzo zajęty. Pozycja lidera potrzebowała nieco więcej poświęcenia, ale nie miała mu tego za złe. Wręcz przeciwnie, cieszyła się tym, ponieważ jego charakter naprawdę pasował do tej roli.
- Mamusiu, kiedy jedziemy do domu? - zapytał trzylatek ciągnąc mamę za koniec rękawa. Dziewczyna uklęknęła przed synkiem i pogłaskała go po głowie.
- Zobaczymy tylko jak tatuś śpiewa, dobrze? Na pewno będzie wzruszony naszą niespodzianką.
- A to tatuś nie wie, że tutaj jestesmy? - zapytał zaciekawiony, a ona wstała, chwyciła go za rękę i popchnęła wózek stojący przed nią.
- Na tym właśnie polega cel niespodzianki. Nie krzycz, nie rozmawiaj z wujkami, ani nic, jasne? Chodźmy gdzieś indziej, gdzie wasz tatuś na pewno nas zobaczy - powiedziała z uśmiechem ruszając, a on nagle odepchnął ją delikatnie i zaczął prowadzić wózek dziecięcy.
- Ja to zjobię.
Chingyu parsknęła krótkim śmiechem przypominając sobie jak to było, kiedy Sunggyu zrobił to samo co jego młodsza wersja w tej chwili. Blondynka pogłaskała swój już lekko wystający brzuch i rozkazała skręcić mu w prawo. Biedaczek nie znał jeszcze kierunków, więc szedł prosto, ale na szczęście, Kim pilnowała by nie zbłądzili. Udało im się skręcić i już po chwili stali w miejscu w którym blondynka ustaliła miejsce niespodzianki.
Nie powiedziała mężowi, że przyjeżdżają, bo chciała by poczuł, że są przy nim zawsze i wszędzie, nawet jeśli o to ich nie poprosi. Drugim powodem było to, że zaraz miało odbyć się upragnione dziesięciolecie ukochanego zespołu.
- Mamusiu jedziemy? - zapytał słodko Donggyu, a Kim wzięła go na ręce.
- Obserwuj.
Chłopczyk spojrzał na wprost. Na scenie w tej samej chwili pojawił się szatyn. Czterolatek od razu zaczął krzyczeć i śmiać się, że jego ojciec tam jest i robi z siebie "gjupka". Chingyu parsknęła delikatnym śmiechem.
Pierwszą piosenką jaka została przedstawiona była solowa piosenka Sunggyu - Kontrol. Chłopak śpiewał to z niesamowitą pasją, co chwilę patrząc w różne miejsca, by obserwować rozszalałych fanów, którzy przyjechali tam właśnie dla nich. Mężczyzna wciąż nie zorientował się, że jego żona stoi naprzeciwko niego wraz z dziećmi, ale nie przeszkadzało jej to.
- Dzień za dniem - zaśpiewał do mikrofonu i w tym samym momencie ujrzał swoją rodzinę. - W moim sercu - uśmiechnął się delikatnie i pomachał do nich, oczywiście od razu zaczęły się piski - zawsze jesteś ty.
Kim przytuliła synka jeszcze bardziej i rozpłakała się.
Sunggyu zszedł ze sceny i powoli zaczął się kierować w ich stronę. Już nie musiał ukrywać, że są razem, już nie musiał ukrywać, że ma dzieci. Teraz jest w pełni szczęśliwy.
Chwycił oba policzki żony w swoje dłonie i przybliżył jej twarz do swojej, by następnie złożyć delikatny pocałunek na jej wargach.
Nie powiedziała mężowi, że przyjeżdżają, bo chciała by poczuł, że są przy nim zawsze i wszędzie, nawet jeśli o to ich nie poprosi. Drugim powodem było to, że zaraz miało odbyć się upragnione dziesięciolecie ukochanego zespołu.
- Mamusiu jedziemy? - zapytał słodko Donggyu, a Kim wzięła go na ręce.
- Obserwuj.
Chłopczyk spojrzał na wprost. Na scenie w tej samej chwili pojawił się szatyn. Czterolatek od razu zaczął krzyczeć i śmiać się, że jego ojciec tam jest i robi z siebie "gjupka". Chingyu parsknęła delikatnym śmiechem.
Pierwszą piosenką jaka została przedstawiona była solowa piosenka Sunggyu - Kontrol. Chłopak śpiewał to z niesamowitą pasją, co chwilę patrząc w różne miejsca, by obserwować rozszalałych fanów, którzy przyjechali tam właśnie dla nich. Mężczyzna wciąż nie zorientował się, że jego żona stoi naprzeciwko niego wraz z dziećmi, ale nie przeszkadzało jej to.
- Dzień za dniem - zaśpiewał do mikrofonu i w tym samym momencie ujrzał swoją rodzinę. - W moim sercu - uśmiechnął się delikatnie i pomachał do nich, oczywiście od razu zaczęły się piski - zawsze jesteś ty.
Kim przytuliła synka jeszcze bardziej i rozpłakała się.
Sunggyu zszedł ze sceny i powoli zaczął się kierować w ich stronę. Już nie musiał ukrywać, że są razem, już nie musiał ukrywać, że ma dzieci. Teraz jest w pełni szczęśliwy.
Chwycił oba policzki żony w swoje dłonie i przybliżył jej twarz do swojej, by następnie złożyć delikatny pocałunek na jej wargach.